cz.21 Noc w Hotelu

Skarby von Knauffa | Ilość zdjęć: 1 | 15.02.2019

Zasnąć? Po takim dniu??? Chyba tylko naiwniak mógł myśleć, że Ola i Ery zmrużą teraz oko. Jak tylko tata zamknął drzwi, wyskoczyli spod kołder i zaczęli zarzucać się swoim myślami.

– spokojnie, spokojnie – Ola podniosła do góry rękę jakby siedziała w szkolnej ławce i właśnie chciała zabrać głos – nie gadajmy razem bo jeszcze nas tata usłyszy i będzie bigos.

Wizja bigosu zadziałała. Oboje ucichli zerkając podejrzliwie na drzwi od korytarza ale na szczęście nikt nie próbował ich otworzyć. Uspokojeni znów spojrzeli na siebie.

– no to co o tym sądzisz? – zapytał Eryk.

– co? Jak to co! Pamiętasz nasz rozmowę w samolocie? Mówiłam Ci że ktoś nas śledzi! I co? Jak zawsze miałam rację.

– no, tym razem chyba miałaś.

– tym razem?

– no tak – brat poprawił się na łóżku – normalnie zawsze ja ją mam. A to, że powiedziałaś o śledzeniu… każdemu czasem się zdarzy mieć rację, nawet Tobie.

Całe szczęście, że w pokoju było ciemno inaczej Eryk zobaczyłby jak twarz jego siostry nabiera kolorów purpury. Jej oczy przykrywa gradowa chmura a ściśnięte ze złości zęby zaczynają zgrzytać. Z jej charakterkiem takie stwierdzenie było równoznaczne z wypowiedzeniem wojny! Spod zmrużonych powiek przyglądała się bratu szykując do druzgocącego ataku ale nagle zmieniła zdanie. Na zemstę przyjdzie czas, teraz ważniejsze było zastanowić się co dalej. Szkoda czasu na kłótnie skoro i tak było wiadomo kto je wygra. Udając, że nic nie słyszała wróciła do rozmowy i tematu śledzącego ich szpiega.

– jeśli starzy wygadali się w restauracji to pewnie ten ktoś wie już wszystko. Był z nami na lotnisku i przeszukał nam bagaże. Przyleciał tutaj i na pewno wie gdzie mieszkamy.

Jakby na zamówienie, za oknem pokoju rozległ się trzask spadającej doniczki i pisk uciekającego kota. Ola i Eryk spojrzeli na siebie a potem podbiegli do parapetu. Na ulicy panował spokój. W żółtym świetle latarni zobaczyli wąski chodnik i śpiących pod murkiem hindusów. Tu w Indiach widok mieszkających na ulicy ludzi nie był czymś niezwykłym ale wychowane w Europie dzieci cały czas nie mogły się do niego przyzwyczaić. Teraz, patrząc na skulone pod kocami postaci jedno i drugie zastanawiało się czy któraś z nich nie jest przypadkiem ich wrogiem. Przestraszony chłopiec złapał za rękę starszą siostrę i przytulił do jej boku.

– myślisz, że to on?

– na pewno. Chciał się do nas zakraść ale kot go spłoszył.

– i co teraz – jeszcze bardziej przestraszony Eryk zaczął nerwowo rozglądać się na boki.

– musimy się pilnować. Jedno będzie na straży a potem się zmienimy?

– jak to?

– no po prostu. Dzisiaj już nic więcej nie wymyślimy. Lepiej się wyspać przed jutrem. Zrobimy tak. Ja idę spać a ty nas pilnujesz. Tu masz zegarek, obudzisz mnie za trzy godziny i będzie zamiana.

– a jak ktoś będzie chciał wejść?

– to krzycz, krzykiem na pewno go wygonisz.

– dobra, będę krzyczał, słuchaj – dodał troszkę uspokojony chłopiec – a może ja pójdę spać pierwszy a ty mnie zmienisz?

– oj nie – sprzeciwiła się siostra – psia wachta, ta za trzy godziny, to najtrudniejsza cześć nocy. Wtedy najbardziej chce się spać. Pamiętam jak byłam na obozie harcerskim. Nasz zastępowy mówił, że to wachta dla prawdziwych twardzieli. Nie chciałbyś na niej nie stać. Po północy mogą się zdarzyć najgorsze rzeczy. Zostaw je mi.

– ok– mruknął Eryk – to idź spać, ja będę czuwał.

– tylko mnie obudź!

– spokojnie, nie chcę tu sterczeć do rana.

– i pamiętaj, musimy być cicho, żadnych hałasów. Tylko wtedy będzie słychać czy ktoś się nie skrada.

– będę cichutki jak mysz.

Eryk zerknął na włażącą pod kołdrę siostrę a potem usiadł na stojącym przy oknie krześle i zaczął gapić na ulicę. Został sam. Tylko on i szumiący nad jego głową wentylator. Stary, wysłużony silnik monotonnie zgrzytał, przerywając wypełniającą wnętrze ciszę. Zgrzyt… Zgrzyt… Zgrzyt… Czas stanął w miejscu, wskazówki wiszącego na ścianie zegara leniwie przesuwały na tarczy. Tik, tak… Tik, tak…15 minut później z zamkniętego pokoju zaczął dobiegać jeszcze jeden dźwięk, ciche chrapanie. Właściwie to dwa chrapania. Jedno należało do opatulonej kołdrą Oli, drugie do sterczącego na straży przy parapecie Eryka…

Kontakt

    Imię:

    Email:

    Temat:

    [anr_nocaptcha g-recaptcha-response]