Dzienniki podróży | Ilość zdjęć: 1 | 19.11.2018
Po przedszkolu Eryka pora na kilka słów o szkole Oli. To miejsce jest równie ciekawe jak Erykowa twierdza kurczaków, kaczek, kotków i piesków. A może nawet troszkę ciekawsze. W przeciwieństwie do przedszkola tutaj panują pewne zasady i „kadra” nauczycielska ma jasną misję i wizję ich przekazania.
Zapachniało korporacją? Nie, nie! Nic z tych rzeczy. To jeszcze pozostałości z czasów kiedy moim dniem rządziły marketing i reklama. Na szczęście tutaj udaje mi się uciec od nich choć na troszkę a przynajmniej taką mam nadzieję:).
Wracając do szkoły. Jej dyrektorka to bardzo poważna Pani, która pomimo całej swobody dzieciaków, pilnuje by dzień i zajęcia miały określony rytm. Pamiętajmy, że to jednak szkoła a szkoła mimo wszystko powinna czegoś uczyć. Ta uczy przede wszystkim tolerancji i szacunku do otaczającego świata. Przykłady? Każdy dzień zaczyna się tak samo. Punktualnie o godz. 9.00 wszystkie dzieci spotykają się w kręgu i razem witają dzień i świat piosenką. Ale powitają go dopiero w momencie, w którym wszyscy zbiegną się z terenu szkoły. Wyjdą z klas, zlezą z drzewa, pożegnają się z rodzicami. Tu mała dygresja. Muszę wysłać Wam zdjęcie zlotu staruszków, kiedy to obładowane dzieciakami skutery zjeżdżają z wszystkich stron. „Wyluzowani” rodzice, kiedyś dzieci kwiaty, złażą ze swych dwukołowych pojazdów ściągając wiszące na plecach pociechy albo siedzące na kolanach maluchy. Na wąskiej uliczce, wyglądającej bardziej jak zarośnięte ścieżka, kłębi się kolorowy tłum, żywcem wyjęty z musicalu „Hair”. Sam ten widok wart jest by codziennie rano pakować maluchy na skuter i ruszać z nimi przed siebie. Potrąbić na włażące na drogę psy, zwolnić przed stojącą na środku krową. Uniknąć stłuczki z pięcioma, wjeżdżającymi na skrzyżowanie skuterami no i przebić przez szwajcarską autostradę. Tak nazwałem kilometr drogi wzdłuż budowy (tak, tak, mamy tu budowę), w którym jest więcej dziur niż w najsmaczniejszym serze.
No i znów odbiegłem od tematu. No więc kiedy wszyscy zbiorą się w kręgu, jedna z Pań wybiera dziecko, które zacznie śpiewać. Poprosiłem aby podesłano nam tekst piosenki i obiecuję go umieścić na stronie. Tak samo dzień się kończy. Kiedy podjeżdżam o 15.00 wszyscy stoją w kręgu żegnając wspólny dzień. Co ciekawe, stoją tam dzieci w wieku od kilku do kilkunastu lat i tym starszym wcale to jakoś nie ujmuje. Co ciekawe po raz drugi. Nie widziałem dziecka ze smartfonem. Nie wiem jak to możliwe ale jakoś wcale im ich nie brakuje…
No ale jak to w szkole bywa dzieci raz na jakich czas dostają zadanie domowe. W piątek brzmiało ono tak: pomyśl przez weekend co chciałbyś zrobić dla kogoś innego i opowiedz nam to w poniedziałkowym kręgu. Oleńka jako, że nie mówi jeszcze zbyt dobrze po angielsku, postanowiła narysować. „Wiesz tatusiu, chciałabym wyprowadzić na spacer pieski ze schroniska, żeby nie było im tak smutno, bo cały czas są same i siedzą w klatce. A jak wrócimy dałabym im coś dobrego i mocno pogłaskała”