cz.7 Lotnisko

Skarby von Knauffa | Ilość zdjęć: 1 | 09.11.2018

Kolejne tygodnie minęły na przygotowaniach. Okazało się, że taki wyjazd to bardzo ale to bardzo poważna sprawa. Jeśli tygodniowa wycieczka nad morze wymagała zachodu to co dopiero podróż do Indii! I to na dużo, dużo dłużej. Tak naprawdę, nikt nie wiedział ile czasu zajmie szukanie skarbów von Knauff’a. Z notatek znalezionych na strychu wynikało, że Ulrych był nie tylko podróżnikiem ale i niezłym żartownisiem. Podobno uwielbiał niespodzianki i łamigłówki. Jego skarbów szukało już wiele osób i każda z nich musiała się w końcu poddać. A wszystko przez zagadki i zadania, które po sobie zostawił. Niejeden ze złością rzucał plecak w kąt, mówiąc że nigdy więcej nie chce słyszeć o żadnym von Knauffie. Na szczęście osoba której dokumenty znalazły dzieci, sprawdziła wszystkie informacje na temat tych poszukiwań. Przeczytała stosy papierów i sama odwiedziła kilku poszukiwaczy. Z całej sterty materiałów udało jej się wybrać najbardziej wartościowe wskazówki. To właśnie na ich podstawie wskazała gdzie w Indiach schowany jest list z ostatnią wolą von Knaufa i miejscem ukrycia skarbu. Gdyby nie to, Kasia i Olaf nigdy nie zdecydowaliby się na tak ryzykowną podróż.

Kiedy rodzicom udało się w końcu ogarnąć wszystkie przedwyjazdowe sprawy, nadszedł upragniony dzień wyjazdu. Po kilku godzinach jazdy rodzinka dotarła na lotnisko, by ruszyć w drogę do Indii. Po odprawie bagażu dzieciaki rozbiegły się po terminalu a rodzice mogli usiąść i odetchnąć.

– tylko nie uciekajcie za daleko – zdążył zawołać za córką tata – za godzinę mamy samolot.

– doooobrze tato – krzyknęła Ola znikając pomiędzy pełnymi gadżetów i zabawek stoiskami.

Chwilę później po niej i Eryku nie było śladu. Jedyne co pozostało to porozrzucane po fotelach plecaki.

– czy oni nigdy nie nauczą się porządku? – westchnęła Kasia układając je na podłodze.

– ja już straciłem nadzieję. W sumie dobrze, że pobiegli, marzę o chwili spokoju.

– ja też, ostatnie tygodnie były szalone. Cały czas nie mogę uwierzyć, że udało nam się wyjechać. Myślałam, że skończymy w wariatkowie. Tyle spraw, dom, praca, szkoła, twoi rodzice, moi rodzice, bilety, ubezpieczenia, szczepienia…

Wymieniana przez Kasię lista nie miała końca. Dopiero teraz, siedząc na lotnisku zdali sobie sprawę jakim wysiłkiem okazało się przygotowanie wyjazdu. W porównaniu z załatwieniem tych wszystkich codziennych rzeczy, odnalezienie skarbów von Knauffa mogło okazać się dziecinną zabawą.

– no dobrze – Olaf zmienił temat rozmowy – mamy troszkę czasu. Możemy jeszcze raz ustalić plan działania na najbliższe dni. Lecimy do Mumbaju a na lotnisku bierzemy taksówkę do centrum. Tam mamy hotel.

– zgadza się, w starej dzielnicy niedaleko portu i Bramy Indii.

– tak, niedaleko bramy – powtórzył tata – to jedna z najbardziej znanych budowli w mieście. Jak się przypadkiem zgubimy każdy będzie wiedział gdzie nas zawieźć.

– od razu się zgubimy, ty i to twoje czarnowidztwo – zdenerwowała się Kasia.

– nie czarnowidztwo tylko zdrowy rozsądek. Jedziemy do wielkiego miasta na końcu świata. Chyba dobrze mieść jakiś punkt, w którym zawsze będziemy mogli się znaleźć. Poza tym, brama jest blisko miejsca ze starych dokumentów. Nie będziemy musieli jeździć po całym mieście.

– zostawmy to – machnęła ze zniecierpliwieniem ręką Kasia – z lotniska jedziemy do hotelu.

– zarezerwowałem pokój na dwa tygodnie. Napisałem, że możemy zostać dłużej.

– to dobrze, nie wiadomo jak dużo czasu zejdzie nam na poszukiwania. Może się okazać, że znajdziemy je już jutro.

– jasne, najlepiej dzisiaj – mruknął Olaf – wyjdziemy z hotelu, pójdziemy z mapą przed siebie i od razu trafimy na skarby. Super plan.

– a żebyś wiedział! Zobaczysz Durgu zna miasto na wylot. Na pewno nam pomoże. Załatwimy wszystko w kilka dni i jeszcze zdążymy się poopalać.

Durgu był starym znajomym Kasi. Kilka lat temu studiował w Poznaniu a potem wrócił do swojego domu. Los chciał, że pochodził z Mumbaju i jak tylko dowiedział się o wyjeździe od razu zaoferował swoją pomoc. Teraz był w pracy ale obiecał wziąć tydzień wolnego i zaopiekować gośćmi z Polski. Olaf nie ukrywał jak bardzo liczy na jego pomoc. Swoją drogą to właśnie on zaproponował hotel, w którym mieli się zatrzymać.

– czyli mamy jasność, lotnisko, taksówka, hotel, Durgu, poszukiwania.

– dokładnie tak! – odpowiedziała Kasia – a teraz może byś się w końcu uśmiechnął.

Niestety tata nie zdążył się uśmiechnąć. Przeszkodził mu głos pani z Lotniska.

– Uwaga, Uwaga. Państwo Jarzemscy, lecący lotem LM307 do Mumbaju proszeni są o podejście do punktu informacyjnego przy bramce numer 32. Powtarzam…

Kontakt

    Imię:

    Email:

    Temat:

    [anr_nocaptcha g-recaptcha-response]