cz.6 Nieznajomy z winiarni

Skarby von Knauffa | Ilość zdjęć: 1 | 06.11.2018

– nie, nie, nie! To niemożliwe – tajemniczy mężczyzna z winiarni chodził w te i z powrotem po swoim pokoju – przecież przeszukałem wszystkie miejsca w Poznaniu. Tych dokumentów nigdzie nie było! Jak oni mogli je znaleźć?

Mężczyzna oparł się o stojak obwieszony przeróżnymi strojami. Niestety było ich tam zdecydowanie z dużo i kiedy tylko położył rękę misternie ułożona konstrukcja runęła na podłogę.

– kto go tu postawił??? I do tego z taką stertą ciuchów, no… – przerwał w połowie zdania

Właśnie przypomniał sobie, że jest u siebie w domu i nikt poza nim nie ma tu wstępu. Bardzo pilnował aby nikt tu nie zaglądał, zresztą kto miałby to zrobić i po co. Poza wyleniałym kotem ciotki nie miał żadnych innych przyjaciół. Całe dnie spędzał albo w pracy albo oddając się swojej największej pasji. Były nią stroje i makijaże. Od chwili kiedy zaczął pracę w teatrze, przebieranie się i charakteryzacja stały się jego największą miłością. Potrafił spędzić kilka godzin przed lustrem tylko po to by wyjść potem na ulicę i patrzyć czy ktoś potrafi go rozpoznać. A potem, kiedy wracał do dom siadał z dumą przed lustrem zastanawiając się jaki powinien być jego następny kamuflaż.

Tym razem nie miał na sobie żadnego stroju. Wieczorna informacja z winiarni pozbawiła go ochoty do jakichkolwiek przebrań. Podniósł przewrócony stojak, poprawił rzeczy a potem zmęczonym wzrokiem spojrzał w lustro. Z odbicia parzyła na nie niego blada wychudzona twarz, całkiem spory nos i porośnięta krótkim zarostem broda. Ciemne, przedzielone przedziałkiem włosy elegancko układały się na głowie. Tak samo jak równo przycięte bokobrody i szarmancko wywinięty wąs. Mężczyzna poparzył na siebie, przysunął twarz do lustra, poprawił grzywkę a potem szybkim ruchem zerwał wąsa.

– od razu lepiej – westchnął – nie lubię tego pozakręcanego wytrzeszcza. Muszę kupić nowy zestaw porządnych wąsów a nie jakieś tam… – mężczyźnie wyraźnie brakowało odpowiedniego słowa – … krzaczory. Zresztą jakie to ma znaczenie, teraz kiedy ktoś znalazł dokumenty. Może jednak moja praca nie poszła na marne?

Obrócił się i przepychając między skrzyniami, wieszakami i górami poukładanych na ziemi rzeczy podszedł do stojącego przy ścianie biurka. Na jego blacie leżały sterty dokumentów. Jeśli w pokoju był bałagan to na biurku panował bałagan do kwadratu! Leżały tu dosłownie wszelkie możliwe rzeczy i eksponaty. Teczki, poplamione klejem wycinki gazet, kawałki plastykowych zawieszek, porozsypywane spinacze i pisaki. Na jednej z gór papierów leżała mapa a niej olbrzymi globus. Chyba tylko cudowi zawdzięczał, że jeszcze nie wylądował na ziemi. Zresztą podobnie było z innymi zwałami dokumentów. Wszystkie pięły się do góry już dawno przekraczając wysokość po której groziło im zawalenie.

– muszę tu w końcu posprzątać – mruknął pod nosem mężczyzna a potem spojrzał na ścianę.

Tu w przeciwieństwie do biurka panował idealny porządek. Na białej powierzchni w idealnych rzędach poprzylepiano kawałki papieru. Centralnym punktem była wielka mapa świata. Rozciągnięto od niej czerwone nitki prowadzące do podpisanych grubym flamastrem zdjęć.

– Ja to się stało, tyle lat poszukiwań…

Nieznajomy oparł ręce o ścianę i pochylił głowę. Tak jak przebrania były jego największą pasją tak mapa i dokumenty skrywały największą tajemnicę. Coś, czemu bez skutku poświęcił ponad połowę swojego życia. I teraz kiedy już prawie stracił cała nadzieję, w małej, niepozornej winiarni usłyszał właśnie to! Ktoś znalazł dokumenty Urlicha von Knauffa!

Mężczyzna obrócił się, zacisnął pięści i ruszył przed siebie. Podszedł do lustra i wskazał palcem na swoje obliczę.

– odnajdę, je! Przysięgam! Będę ich śledził na niebie i ziemi. Pojadę tam gdzie oni. Wtopię się w tłum a gdy nadejdzie pora zdobędę dokumenty . Nie cofnę się przed niczym i odnajdę nasz skarb! Przysięgam, jakiem Nikodem… von Knauff!

Kontakt

    Imię:

    Email:

    Temat:

    [anr_nocaptcha g-recaptcha-response]