cz.5 Czas decyzji

Skarby von Knauffa | Ilość zdjęć: 1 | 30.10.2018

Ech… Gdyby to wszystko było takie proste. Spakować się, zabrać walizki i polecieć przed siebie. Odkryć daleki świat, nowe miejsca i niezwykłych ludzi. Zobaczyć jak żyją inni, pocieszyć się czymś dotąd nieznanym a przy okazji… odnaleźć jakiś skarb!

No właśnie, skarb! W poukładane życie rodziny Jarzemskich ten właśnie „skarb” wdarł się niczym taran burząc codzienność i z takim wysiłkiem budowany porządek. Nagle, jak spod grubej warstwy starego kurzu wyłoniły się dawne plany i marzenia. Być może ukryte, schowane przed światem, czekały na moment taki jak ten by przypomnieć o sobie, zawołać:

„halooo! Tu jesteśmy! Cały czas na was czekamy! Nie jesteście jeszcze tacy starzy! Czas ruszać, odkryć nową przygodę!”

Olaf i Kasia, Tata i mama. Niby już dorośli a jednak nadal czaiła się w nich dusza małych dzieci. Takiej Ola i Eryka sprzed 20tu, 30 lat. Dwoje odpowiedzialnych osób muszących podjąć jedną z najważniejszych w swoim życiu decyzji.

– myślisz, że to dobry pomysł? – zapytała Kasia poprawiając się na twardym krześle

Od ponad godziny siedzieli z Olafem w pobliskiej winiarni zastanawiając się co tak naprawdę powinni zrobić.

– nie wiem, z jednej strony tak, z drugiej nie. Przecież Ola ma szkołę a Eryk właśnie idzie do pierwszej klasy. Jeśli teraz wyjedziemy wszystko stanie na głowie.

– nie przesadzaj, wczoraj rozmawiałam z Panią dyrektor. Wyjazd na miesiąc, dwa niczego nie zmieni. Jest coś takiego jak nauczanie domowe. Dostaniemy odpowiednie zadania i sami będziemy mogli prowadzić im lekcje.

– myślisz że to takie proste.

– nie mam pojęcia ale przecież wielu ludzi tak robi. Poza tym pomyśl jak to zmieni ich życie. Od czasu jak pojawiły się papiery von Knauffa o niczym innym nie rozmawiają.

W tym momencie usłyszeli huk tłuczonego szkła. Siedzący przy stole obok mężczyzna podnosił z podłogi potłuczone kawałki kieliszka. Lecz nie to było najważniejsze. Dużo ciekawszy był jego wzrok i oczy błyszczące niczym dwie pochodnie. Widząc, że Kasia i Olaf patrzą w jego stronę mężczyzna poderwał się nerwowo do góry zahaczając o stojącą za nim kelnerkę. Pech chciał, że niosła tacę z kieliszkami i winem, które też wylądowały na podłodze. Przez winiarnię przetoczył się grzmot głośny jak piorun rozrywający jesienne niebo. Większość gości poderwała się z krzeseł a sprawca zamieszania, który za wszelką cenę starał się nie zwracać na siebie uwagi, stał niczym aktor na samy środku sceny. Jego blada twarz w ułamku sekundy zrobiła się sinoczerwona. Przez moment stał bez ruchu a potem rzucił w stronę drzwi. Złapał za klamkę, jeszcze raz spojrzał na Kasię i Olaf i wybiegł na skąpaną w deszczu ulicę.

– co za typ? – zapytał Olaf siadając na swoim krześle – znasz go?

– nie, widziałam go tu pierwszy raz.

– ciekawe co go tak przestraszyło

– nie mam pojęcia, nieważne – Kasia postanowiła zmienić temat rozmowy – słuchaj, to co robimy? Jedziemy szukać skarbów?

Olaf spojrzał w okno jakby próbował odnaleźć tam odpowiedź i uciekającego z knajpy mężczyznę. Niestety za oknem czekała tylko noc i ściana deszczu. Wiedział, że nikt nie podejmie za niego tej decyzji. Westchnął ciężko i obrócił się w stronę żony.

– jedziemy, skarby von Knauffa nie mogą dłużej czekać.

Kontakt

    Imię:

    Email:

    Temat:

    [anr_nocaptcha g-recaptcha-response]