Przedszkole Eryka

Dzienniki podróży | Ilość zdjęć: 1 | 13.11.2018

Codziennie rano Ola i Eryk ruszają w drogę do szkoły i przedszkola. No może nie codziennie, w soboty i niedziele mają wolne;) Za to w poniedziałek …

A że dziś poniedziałek i maluchy rozwiezione mogę usiąść i napisać kilka słów o tych dwóch, niezwykłych skarbnicach wiedzy. Na początek o przedszkolu Eryka. Jakby na to nie spojrzeć, w końcu to od przedszkola zaczynamy naszą edukację;)

 

Już pierwsza wizyta pokazała nam obowiązujące tu zasady. Spróbuję ująć je w kilku punktach:

  1. Przedszkole to miejsce gdzie rządzą dzieci. Jeśli chciałbyś coś zmienić powinieneś zapytać ich o zdanie.
  2. Każdy ma prawo do swoich grymasów, bo grymasy są były i będą. A jak komuś się to nie podoba to niech sobie na to pogrymasi.
  3. Grymasy proszę bardzo ale najlepiej o tam. Tak, tam, w grymasowym kącie. Jak już się wygrymasi można wrócić do reszty.
  4. Reszta dzieci jest niekoniecznie taka sama jak ja. Może mówić w innym języku, może mieć inny kolor skóry, może woleć inne zabawy. Ale przecież dla reszty ja też jestem resztą, no to kto miałby tu być ważniejszy?
  5. Nie jemy zwierzątek. Nawet jeśli lubimy je jeść. To chyba jedyny odgórny wymóg „Pani Dyrektor”.
  6. Pamiętaj, że nie wszystko zawsze musi być po Twojej myśli, czasami ktoś inny może chcieć czegoś innego (przypominamy pkt 4).
  7. Pilnujące przedszkola kury są bardzo groźne i lepiej z nimi nie zadzierać.
  8. Tak samo koty i kaczki z podwórka. Można się z nimi bawić ale jak złapiesz kaczkę za skrzydło albo kota za ogon to mogą oddać.
  9. Jak oddadzą to boli i czasem można pogrymasić. Najlepiej w grymasowym kącie
  10. Jutro też będziemy tu na Ciebie czekać:)

 

A tak troszkę poważniej… W przedszkolu Eryka, nikt nie poświęca dzieciom większej atencji niż absolutne minimum. Szalejące na podwórku maluchy samodzielnie budują swoją rzeczywistość. Jedzą podstawowe rzeczy (warunek – bezmięsne) piją zwykłą wodę i biegają, biegają, biegają. Same rozwiązują konflikty i same wymierzają sprawiedliwość. A jeśli ktoś jest od nich silniejszy? No cóż… na mojej drodze często spotykałem silniejszych (nie tylko fizycznie ) i to chyba dzięki kilku porażkom nabrałem pokory do życia.

Tutaj bardzo ważna dygresja, nie chcę gloryfikować miejsca w którym jesteśmy. Widzę w nim równie dużo wad, co w naszym ukochanym Poznaniu. Ale jedno nie podlega dyskusji, ludzie którzy tu zjechali patrzą na świat troszkę innymi oczyma, mają większy dystans do siebie i rzeczywistości. I właśnie tym, takim nieskrępowanym życiem oddychają dzieciaki. Cieszą się sobą mając do zabawy zjeżdżalnię ze starych opon i most z postrzępionych sznurków.

Kontakt

    Imię:

    Email:

    Temat:

    [anr_nocaptcha g-recaptcha-response]