Skarby von Knauffa | Ilość zdjęć: 1 | 30.11.2018
– Pobudkaaaa!!! – zawołał tata zrywając z dzieci koce – wstajemy, nowy dzień się zaczął a Wy co??? Mamy dziś dużo do zrobienia. No dalej, wstawać! Bo jak nie, to pójdziemy z mamą sami.
– ale tato – jęknęła Ola przeciągając się na łóżku – jest środek nocy. Daj nam pospać.
– nie środek nocy, tylko 9.00. Wstawać ale już!
– 9.00??? – Eryk próbował naciągnąć na siebie zerwany koc – przecież dopiero się położyliśmy. Czuję się jakbym przed chwilą zasnął.
– to przez Jet Lag.
– przez co?
– Jet Lag – powtórzył Olaf – przesuniecie strefy czasu. Pamiętacie jeszcze coś z geografii?
– ja jeszcze nie mam geografii – Eryk wyciągnął rękę jakby chciał zgłosić się do odpowiedzi
– no to przed tobą pierwsza lekcja, może siostra Ci pomoże.
– mnie tu nie ma – mruknęła Ola chowając głowę pod poduszką.
– jesteś, jesteś a poza tym z tego co pamiętam rozmawialiśmy o tym kilka tygodni temu. No dalej wytłumacz swojemu bratu co to są strefy czasowe.
Zaspana dziewczynka spróbowała jeszcze raz schować się za poduszką ale widząc, że nic jej to nie pomoże westchnęła z rozpaczą i przeturlała się w stronę siedzącego na łóżku ojca.
– zobacz – chwyciła z leżącą na stole pomarańczę i wyciągnęła ją w stronę brata – to jest ziemia.
– ja tu widzę pomarańczę.
– no to wyobraź sobie, że to jest ziemia. Chyba, że nadal myślisz że jest płaska.
– nie wymądrzaj się! Ziemia jest planetą i jest okrągła. Mama mi wszystko wytłumaczyła.
– no to jak Ci wytłumaczyła to wyobraź sobie, że teraz pomarańcza jest ziemią a to – podniosła drugą i rzuciła w stronę ojca – jest słońce, tato podnieś słońce do góry, nie tak wysoko, ooo tak będzie dobrze. A teraz zobacz. Słońce świeci. Świeci? – powtórzyła pytanie a widząc, że brat kiwa głową tłumaczyła dalej – no i jak słonce świeci to jest dzień a jak nie świeci to jest noc i tyle.
– zaraz, zaraz, nie tak szybko – przerwał jej tata – zamiana teraz twoja pomarańcza będzie słońcem a moja ziemią. Zobaczcie.
Tata podniósł pomarańcze i zaczął ją obracać wokół własnej osi.
– tak jak powiedziała Ola ziemia jest kulą i ta kula się obraca, o tak, kręci się jak bączek na stole, pamiętacie bączka, którego wam puszczał dziadek Marek jak byliście mali? No właśnie! I tak kręci się nasza planeta. A teraz zobaczcie. Ola chodź tu bliżej ze swoją pomarańczą. To jest słońce, nawet kolor pasuje. Słońce wysyła do nas na ziemie światło.
Tata dotknął ręką pomarańczy Oli i przesunął palec od niej do pomarańczy trzymanej przez siebie.
– O dokładnie tak tak, a teraz zobaczcie, jeśli słońce świeci to gdzie je widać na ziemi? Po stronie która jest do niej obrócona. Tutaj mamy dzień. A w tym czecie na drugiej stronie jest…
– noc – krzyknął Eryk.
– no właśnie.
– nie mów właśnie bo Cię kura jajem trzaśnie – wypaliła do taty Ola.
Zajęty tłumaczeniem ojciec w ułamku sekundy przybrał kolor buraka. Obrócił się w stronę córki i spojrzał na nią takim wzrokiem, że przestraszona dziewczynka aż się skuliła. Ścisnęła swoją pomarańczę i z całych sił wyciągnęła przed siebie.
– no i jak słońce świeci na ziemię to jest dzień – powiedziała próbując szybko zmienić temat –a tam gdzie go nie widać jest noc. A że ziemia się obraca to dzień i noc są w różnych miejscach.
Tata chciał coś dodać w temacie jaj i kury ale tylko ciężko westchnął i wrócił do dalszego tłumaczenia.
– czyli w tym samym czasie po jednej stronie może być dzień a po drugiej noc?
– może?
– jeśli tak to czy może być tak że mamy godzinę 9 rano i w jednym miejscu jest jasno a w drugim ciemno. Skoro po jednej stronie świeci słonce a po drugiej nie.
– no niby tak.
– Chcielibyście aby u nas np. o 12 w południe był środek nocy?
– ja bym nie chciał.
– dlatego wymyślono strefy czasowe. Czas przesuwa się razem z ziemią i jej obrotami, dlatego teraz w Polsce jest 5.00 rano a tu w Indiach. 9.30 I dlatego chce Wam się spać. Bo jeszcze wczoraj w Polsce w tym momencie mielibyście środek nocy. Rozumiecie?
Eryk i Ola kiwnęli bez przekonania głowami. Tata przez moment myślał jak lepiej może im wytłumaczyć zasadę przesunięcia czasu ale widocznie doszedł do wniosku, że lepiej z tym poczekać i tylko zerknął na zegarek.
– 9.30??? mama nas zastrzeli!!! Ubierać się ale już, za chwilę musimy wychodzić. No dalej zmykać do szafy.
Podniósł się z łóżka i podszedł do drzwi. Przed wyjściem jeszcze raz się obejrzał i spojrzał na krzątające po pokoju dzieciaki. Tak… bycie nauczycielem to wyjątkowo trudne zadanie.