Skarby von Knauffa | Ilość zdjęć: 1 | 13.12.2018
Piętnaście minut później, po kilku szklankach soku i ciastkach z kremem, pochyleni na starą kartką jeszcze raz czytali notatki Adama.
– od czego by tu zacząć – zastawiał się Eryk oblizując palcem resztki kremu z talerza
– może od znalezienia stolika Ulricha – odpowiedziała siostra – zawsze to jakiś punkt startowy.
– dobry pomysł – podchwyciła mama – Adam pisze, że Ulrich miał swoje miejsce i że lubił siadać opierając się o…
– kolumnę! – wykrzyknęły razem dzieci
– …kolumnę – skończyła zdanie mama – nie krzyczcie tak bo zaraz ktoś nas wyrzuci albo co gorsza zacznie się zastanawiać co my tu robimy
– kolumny mamy trzy – powiedział tata i szybko rozejrzał się po sali – jest przy nich pięć stolików. Jeśli tak wyglądał lokal sto lat temu, przy jednym z nich siedział Ulrich.
– Adam pisze, że Ulrich potrafił godzinami wpatrywać się w swoje oblicze. Aby to robić musiał patrzeć w…
– lustro… – tym razem Ola i Eryk zamiast krzyczeć wyszeptali w co wpatrywał się von Knauff.
Na przejętych twarzach pojawiły się wypieki wielkości dojrzałych pomidorów. Zmartwienie i rezygnacja zniknęły. Ich miejsce zajęła ciekawość i chęć do działania.
– lustra są tylko na jednej ścianie, tej – tata wskazał ukradkiem ścianę po prawej stronie – jeśli opierał się o kolumnę i wpatrywał w lustro, musiał siedzieć przy jednym z tych dwóch. Teraz pytanie przy którym.
– nie mam pojęcia, ale zobaczmy dalej. Droga do skarbu ukryta jest tam gdzie nikt nie może jej dojrzeć tuż pod czyimś nosem.
– jeśli ukryta pod nosem to znaczy, że ktoś musiał dokładnie tam być. Tu można tylko siedzieć czyli ktoś siedział koło lustra i drogi do skarbów
Tata uważnie przyjrzał się ścianie z lustrami. Po lewej stronie było wejście, potem lustra ,potem wychodząca na ulicę lada z ciastkami, potem znowu lustro a na końcu wystawka z ramek. To właśnie na niej zatrzymał się wzrok Olafa.
– droga do skarbu – powtórzył do siebie – ma być ukryta pod czyimś nosem, w zasięgu wzroku Urlicha ale tak że nikt poza nim jej nie widzi. Zobaczcie na ramki wiszące przy lustrze z prawej. Za nimi można schować wiele ciekawych informacji.
Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na ścianę z ramkami. Z odległości, w której siedzieli nie było zbyt dobrze widać co w nich wisi.
– muszą być ukryte za jedną z tych ramek – wyszeptała Ola pochylając się nad stołem – ciekawe za którą.
– nawet jeśli zgadniemy, trzeba ją będzie jeszcze zdjąć – odpowiedziała mama – ale i tak najpierw musielibyśmy wiedzieć która to z nich. Zobaczcie Adam pisze skarb to największe smakołyki a te należą się największym smakoszom. Może w tym jest podpowiedź.
– trzeba się im przyjrzeć – powiedziała stanowczym głosem Ola – Eryk idziemy
Nie czekając na zgodę rodziców, chwyciła brata za rękę i pociągnęła na salę. Najpierw dla niepoznaki podbiegli do lady ze słodyczami, później ruszyli do stojących przy kasie kelnerów a na końcu zatrzymali przy wiszących na ścianie ramkach. Przyglądali im się przez dłuższą chwilę wskazując ręką każdą z nich. Nagle Eryk dotkną jednej palcami a potem ruszył w stronę rodziców.
– Tato – wysapał podniecony z trudem łapiąc oddech – wiesz co tam jest?
Dopiero po chwili uspokoił się na tyle by skończyć zdanie.
– to, to, to… stuletni certyfikat dla najlepszej kuchni w Bombaju przyznany przez… klub smakoszy!
Chłopiec chwycił za rękę mamę a jego wielkie jak denka od butelek oczy o mało nie wyskoczyły z orbit.
– znaleźliśmy – wyszeptał – znaleźliśmy skarb!
Niestety nie udało mu się zająć uwagi mamy. Kasia i Olaf przyglądali się ukradkiem stojącej pod ścianą córce. Ta cały czas patrzyła na wiszące ramki. Rodzice znali ją zbyt dobrze by nie wiedzieć, że ich mała żaba coś kombinuje. Mieli rację! Ola podskoczyła do góry a potem pobiegła do stojącego przy kasie kierownika sali. Przez chwilę rozmawiała z nim gestykulując nie tylko rękoma ale całym ciałem by w końcu złapać go za rękaw i pociągnąć za sobą. Ten na początku się opierał ale widząc minę dziewczynki wzruszył ramionami i poszedł za nią. Minutę później zdjął ramę z certyfikatem i podał dziewczynce. Ola chwyciła ją z całych sił i podbiegła do rodziców.
– mamo, mamo zrób mi zdjęcie – mrugnęła porozumiewawczo wskazując wzrokiem jeden z narożników ramki
– co mu powiedziałaś? – zapytała mama
– no prawdę, że jestem ze szkolnego klubu podróżników. No i że chce wysłać zdjęcie najlepszej restauracji z Mumbaju. Koniecznie z dyplomem, bo kto mi uwierzy że jest najlepsza???
Mam z uznaniem spojrzała na córkę.
– potrzymaj to – powiedziała do Olafa, podając mu ramę.
Sięgnęła do torby by wyjąć aparat a w tym czasie tata zaczął sprawdzać co udało się zdobyć jego córce. Rzeczywiście! Z tyłu prawego narożnika można bylo wyczuć niewielkie zgrubienie! Ukradkiem, tak by nie wzbudzić podejrzeń, położył ramę na stole i sięgnął po schowany w kieszeni scyzoryk. Obserwując czy nikt nie patrzy, wsunął ostrze i delikatnie naciął narożnik. Pod naciągniętym z tylu płótnem wyczuł złożoną kartkę papieru. Udając, że czyta nachylił się nad ramą, wysunął kartkę i szybko schował do kieszeni. W tym czasie Kasia walczyła z aparatem udając, że szuka odpowiedniego kadru do zdjęcia.
– Gotowe? – zapytał podając certyfikat córce.
– Gotowe! – odpowiedziały razem dziewczyny.
Kasia szybko pstryknęła zdjęcie a chwilę później rama znów wisiała na swoim miejscu. Nikt z siedzących w lokalu gości nie zwrócił uwagi na biegającą po knajpie dziewczynkę. Nikt nie zobaczył odstającego od ramy narożnika płótna i nikt nie widział znikającego w kieszeni ojca papieru. No prawie nikt!
Siedzący pod ścianą mężczyzna podniósł wyżej zasłaniającą go gazetę i poprawił przyklejonego wąsa. Z przebiegłym uśmiechem spojrzał na wychodzącą z lokalu rodzinę a potem zapłacił rachunek i ruszył za nimi.